Cała prawda o podróżowaniu z Polski w świat

Armenia
Armenia

Ostanio pełno na polskich blogach podróżniczych złotych rad o podróżowaniu. Szczególnie rozbroił mnie wpis pewnej polskiej blogerki, mieszkającej na stałe w Berlinie, na łamach zdaje się “Wysokich Obcasów”. Otóż, ta pani zdaje się nie zauważać, że podróż na Madagaskar z Berlina przy zarobkach w euro, różni się od podróży na Madagaskar z terenów przy wschodniej granicy Polski, gdy jeśli się w ogóle już zarabia, to w złotówkach. Więc chyba najwyższy czas napisać szczerze o podróżowaniu. Czas się przyznać, że mieszkając na emigracji łatwo jest sobie pisać, że jak się sobie popracuje, odmówi kupna sukienki i poszuka tanich lotów, to można trafić na koniec świata. Tylko, że to ma się nijak to polskiej rzeczywistości i sugeruje, że Polki i Polacy albo nie pracują wystarczająco albo są niezaradni. Można zrobić z siebie eksperta i rzucać radami z kieszeni, tylko te rady to trele morele dla kogoś, kto szybciej dojedzie do Wilna niż na lotnisko w Warszawie. Więc szczerze, nasza podróż na Kubę z półtoraroczną Zosią nie byłaby możliwa gdybym ciągle mieszkała kilkadziesiąt kilometrów od Puszczy Białowieskiej. Jak więc podróżować, gdy do lotniska nie da się dojechać transportem miejskim, a konto mamy ciągle w złotówkach?

Finanse

Nie będe pisać, że trzeba pracować, pracować i pracować, bo nie uważam, żeby Polki i Polacy byli leniwi. Napiszę jednak o czymś o wiele ważnieszym, jak nie tracić tego, co się zarabia:

  1. Stać mnie, czyli o szastaniu pieniędzmi. Stać mnie na obiad w restauracji, kawę na wynos, nowe meble, kredyt na mieszkanie, wystawne wesele czy chrzciny, podróże… Prawda jest taka: nigdy nie jest nas stać na wszystko. Życie to sztuka wyborów: albo nowe meble albo bilet lotniczy, jeśli wydamy majątek na chrzciny to trudniej nam będzie zabrać dziecko na kilka miesięcy w podróż po Bałkanach. Ale co inni powiedzą? No cóż, to jest nasze życie i jeśli sami będziemy przekonani do naszych wyborów, opinia innych nie jest wtedy istotna. Nam po prostu bardziej zależy na wspólnych wspomnieniach z podróży niż na przykład nowych meblach. Nasze wszystkie meble są używane, a jeśli komuś to przeszkadza, to może nas przestać odwiedzać.
  2. Mój przyjaciel szmateks i recycling. Używane nie znaczy złe, w niektórych przypadkach nawet lepsze niż nowe, bo sprawdzone i trwałe. I czy to ubrania, zabawki czy meble, nie ma co się wstydzić. Kupowanie rzeczy używanych nawet dla dzieci jest zjawiskiem powszechym na zachodzie wśród rodowitych mieszkańców. Powszechne jest również sprzedawanie tego, co nie jest nam już potrzebne. Zamiast do piwnicy czy na dno szafy, wrzućmy na internet, a nóż ktoś kupi.
  3. Ale najpierw sprawdzę na internecie. Reguła, która dotyczy zarówno biletów lotniczych, zakwaterowania na wyjazdach, jak i codziennych zakupów. Porównywanie cen na internecie pozwala nam zaoszczędzić nawet 50% tego co byśmy wydali na zakup w sklepie stacjonarnym. Kupujmy, więc z głową a nie kierując się impulsem.
  4. Prezenty. Słowiańska kultura uczy nas, kobiety, że wyznacznikiem uczuć mężczyzny jest to, co potrafi nam ofiarować. Bo jak to bez kwiatka na dzień kobiet i biżuterii na urodziny? No, ale najlepiej to jeszcze bez okazji, bo wtedy to jest oznaka miłości i dżentelneństwa. A co jeśli ja kwiatka nie chcę, a wole na przykład szklanę herbaty w peruwiańskiej wiosce? Nie dajmy się zamknąć w schematy. Podróżowanie to sztuka wyboru. Jeden nocleg na Kubie zamiast kolacji w restauracji? Dlaczego by nie.

Jak zacząć podróżować?

Wychowałam się w miejscu, gdzie większość pokolenia moich dziadków nie przejechała więcej niż 60 km, no chyba, że była jeszcze wojna i byli deportowani. Pokojenie moich rodziców ruszało już trochę dalej, ale nie były to wyprawy w stylu dookoła świata. Jak więc zacząć podróżować w kulturze, gdzie podróżowanie wciąż traktuje się jako wybryk młodości, a nie integralną część życia? Jak podróżować, gdy dojazd do lotniska jest sam w sobie podróżą?

  1. Wieża Babel. Język jest czymś niesamowitym. To mozaika dźwięków, które potrafią przekazać wszystko. Zaczynając przygodę z podróżowaniem z perspektywy Polski są dwa języki, które otwierają nasze granice: rosyjski na wschód i angielski na zachód. I jakbyśmy historycznie nie byli fanami rosyjskiego, to nawet na Litwie, która jest antyrosyjska, po angielsku się nie dogadamy tylko po rosyjsku. Dlatego szacunek do języków jest podstawą u każdego podróżnika. Nie oznacza to wcale, że musimy znać język obcy perfekcyjnie by podróżować. Nawet znajomość innego języka na zasadzie „mieć pokój, prosić” bardzo ułatwia podróżowanie. Dodajcie do tego gestykulaję, mimikę, długopis i kartkę oraz chęć porozumienia się i sukces gwarantowany.
  2. Wyjazd zorganizowany? Nie, dziękuję. Podróże to nie wycieczki. Więc aby zacząć podróżować musimy powiedzieć „nie” dla wyjazdów zorganizowanych. Zacznijmy jeździć sami, na własną rękę. Nie dajmy się prowadzić za rękę. Zaplanujmy wyjazd sami, zdecydujmy sami czym dojedziemy, gdzie się zatrzymamy, co zobaczymy.
  3. Raczkowanie podróżnicze. Z podróżowaniem jest jak z każdą inną umiejętnością, musimy się jej nauczyć. Jeśli nigdy nie jeździłyśmy same, zacznijmy od raczkowania podróżniczego, niech to nie będzie Mongolia z plecakiem a na przykład Litwa, Białoruś czy Słowacja.
Podziel się: Facebooktwitterpinteresttumblrmail

Post Author: lovetravellingfamily

2 thoughts on “Cała prawda o podróżowaniu z Polski w świat

    Aleksander

    (3rd czerwiec 2019 - 1:26 pm)

    Ja najbardziej obawiam się właśnie nieznajomości języka. Na szczęście w podróże zawsze zabieram koszulkę podróżniczą z najważniejszymi ikonami, jak toaleta, jedzenie, lotnisko itp. Mała rzecz, a niezwykle pomocna w zagranicznych podróżach.

      lovetravellingfamily

      (21st czerwiec 2019 - 10:07 pm)

      @Aleksander: 😀 świetny pomysł. My to często takie łamanki językowe robimy, że na koniec wychodzi esperanto 😀 Zresztą, prawda jest taka, jeśli ludzie chcą się zrozumieć to się zrozumieją, a jak króraś ze stron do końca nie chce, to wtedy zaczynają się schody 😉

Leave a Reply