„Czujemisie”, „Księga ryków”, „Księga dźwięków” i „Masło śpi” wydawnictwo Dwie Siostry. Recenzja

„Czujemisie”, „Księga ryków”, „Księga dźwięków” i „Masło śpi”

„Czujemisie”, „Księga ryków”, „Księga dźwięków” i „Masło śpi”. Kontrowersyjne książki dla maluchów

Kontrowersyjne książki dla maluchów? – zapytacie. Tak, kontrowersyjne, bo jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się usłyszeć tyle emocjonalnych opinii na temat żadnych książek dla grupy wiekowej 0-3. Cóż więc takiego jest w tych książeczkach kartonowych, że albo się ich nienawidzi (przy czym u niektórych nienawiść przy próbie bronienia publikacji przeradza się w agresję) albo broni do grobowej deski? Odpowiedź jest wręcz banalna: ilustracje. Ilustracje, które robią zamach na kanony piękna ilustracji dla dzieci. Mam dla Was trzy historie o moich pierwszych spotkaniach z tymi książkami:

  1. Pamiętacie mój wpis na Facebooku o „Księdze dźwięków”? „Na początku zajęło mi sporo czasu, aby się przekonać do “Księgi dźwięków”, ale po tym jak mój maluszek optymistycznie przyjął “OnoMaTo”, pomyślałam, że czas wytoczyć ciężką artylerię i kupić coś większego (…) Czy warto kupić? Uważam, że tak. Mnie na początku nie przekonywały ilustracje, ale widzę, że szkraby lubią takie “fedźgi medźgi” (wybaczcie, ale wychowałam się na Szancerze 🙂 )”. A więc „Księgę dźwięków” kupiłam dzieciom, będąc ciągle przekonana o wyższości kreski tradycyjnych ilustratorów.
  2. O „Czujemisie” po razy pierwszy zapytałam dziewczyny na naszej stronie Facebook. Opinii było sporo. Niektóre z nich pisały, że:
  • bardzo lubią serię (bo oprócz „Czujemisie” są jeszcze „Robimisie” oraz „Różnimisie”),
  • jest raczej dla dzieci 4+,
  • dzieci nie chcą do nich wracać
  • obrazki są „okropne”

Poczytałam komentarze i postanowiłam się zastanowić.

  1. „Księga ryków” przyszła najpierw do rodziny do Polski, zanim ją do nas przesłali. Książka była kupowana w internetowej księgarni i uszkodzona, więc trzeba było reklamować. Ale nie to było najgorsze. Najgorsza była reakcja mojej rodziny. Nasłuchałam się, że książka jest paskudna, koszmarne ma ilustracje, na obrazku np., byk mniejszy od cielaka (hello??? a „pespektywa” i „rysunek przestrzenny” brzmi znajomo?), niepotrzebne słownictwo dla maluszka, takie jak „locha” (no tak lepiej uczyć: „różdżka”, „kareta”, „kobieta ma gotować”), itd. Wszystko z taką nienawiścią i agresją, jakby książka była napisana w celu osobistego ataku na moją rodzinę. A i, że cena jaka! (oczywiście ilość stron i papier zdają się nie mieć tu żadnego znaczenia dla niektórych). Ale najlepsze było na koniec jak kazano mi, nie żartuję, kazano mi zwrócić książkę, skoro i tak już ją reklamuję. Dobre, co? Powiedziałam, że nie da się książki zwrócić.

W między czasie kupiliśmy „Masło śpi”, zakochaliśmy się w tekście i bardzo polubiliśmy ilustracje, więc już wiedziałam, że książki z ilustracjami Agaty Królak na dłużej zagoszczą na naszych półkach. Udało mi się również z pomocą moich dzieci rozgryźć, dlaczego my dorośli często dostajemy podwyższonego ciśnienia widząc niektóre ilustracje dla dzieci, a dzieci wręcz przeciwnie.

„Czujemisie”, „Księga ryków”, „Księga dźwięków” i „Masło śpi”

Dlaczego warto kupić

Kanony piękna, czy raczej estetyczne widzimisię i ograniczona wyobraźnia to główne powody, dlaczego niektórzy dorośli dostają palpitacji widząc te książki. Ale najśmieszniejsza jest w tym wszystkim hipokryzja. Gdzie tu hipokryzja? Już Wam mówię. Poproście trzy- lub czterolatka, żeby namalował(a) misia lub żabę. Reakcja dorosłych po zobaczeniu takiego rysunku jest mniej więcej taka: „Ale piękne! Cudowne! Ale masz talent!”.  A teraz pokażcie tym dorosłym misie autorstwa pani Agaty Królak i żabę Bravi. Chyba podobne do tego „pięknego” rysunku czterolatka, co? To niby dlaczego raz jest to piękny rysunek, a kiedy indziej okropny? Bo niby jak się nie jest dzieckiem, to ma się rysować inaczej, żeby było „ładnie”? A czy tym dorosłym przyszło do głowy, że te rysunki są takie nie dlatego, że ilustratorzy „nie potrafią” rysować po dorosłemu, ale że ta estetyka jest przemyślana?

Ale te myśli nie przyszły do mnie od tak. Kupiłam najpierw moim dzieciakom „Masło nie śpi” i dopiero w tracie czytania doszło do mnie, że tę kreskę skądś znam. Okazało się, że nie mam żadnych zastrzeżeń do ilustracji, co więcej, nie mogłam sobie wyobrazić tej książki zilustrowanej przez kogoś innego. Co było więc w serii o misiach, że się jej tak obawiałam???? Rekcja mojego przedszkolaka na „Czujemisie” była taka: wesoły śmiech przez kilka minut i radosne: „Mamo, ja też tak umiem narysować, popatrz!”. Po czym moja córka wzięła się za rysowanie misi.

„Ja też tak umiem narysować”

To był mój moment olśnienia. W końcu zrozumiałam, dlaczego nie wszystkie książki, które mamy w domu powinny być ilustrowane przez Szancera czy drużynę Disneya. Dzieci uwielbiają być „dorosłe”, chcą ubierać się jak dorośli, chcą wykonywać rzeczy, które robią dorośli, chcą również rysować jak dorośli. A ile przedszkolaków Waszym zdaniem rysuje jak Szancer? Dając dziecku książkę z ilustracjami, które ono samo mogłoby podobnie wykonać, dajecie mu wiarę we własne możliwości. Moja Zosia po narysowaniu misi, sprawdziła, czy są one podobne do tych w książce Agaty Królak i powiedziała: „Mamo, wiesz, co? Ja też mogę zostać ilustratorką książek.” „Jasne, że możesz” – odpowiedziałam i byłam w tym momencie niesamowicie wdzięczna, że „Czujemisie” wprowadziły się do naszego domu.

A teraz, kiedy już wiem, że niektórym się pewnie łezka w oku zakręciła, przechodzę do recenzji.

 „Masło śpi” Tina Oziewicz, il. Agata Królak

Książka, którą można czytać na dobranoc i nie tylko. Jest to jeden z najlepszych tekstów rymowanych dla maluchów, jaki trafił w tym roku w nasze ręce. Zosia uwielbia go słuchać i zaśmiewa się przy tym, bo zarówno tekst, jak i rymy są absolutnie niebanalne, np.: „Auta śpią przy krawężniku, sny trzymają w bagażniku”. No, czyż to nie piękne? Do tego jest to książka z okienkami, więc jest z nią mnóstwo zabawy. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich!

„Masło śpi” Tina Oziewicz, il. Agata Królak „Masło śpi” Tina Oziewicz, il. Agata Królak „Masło śpi” Tina Oziewicz, il. Agata Królak „Masło śpi” Tina Oziewicz, il. Agata Królak „Masło śpi” Tina Oziewicz, il. Agata Królak „Masło śpi” Tina Oziewicz, il. Agata Królak

„Księga dźwięków” Soledad Bravi

Na naszych półkach w wersji angielskiej oraz niemieckiej. Książka dla najmłodszych. My czytaliśmy naszej młodszej córce od urodzenia. Tamara uwielbiała słuchać dźwięków i odgłosów, więc książka okazała się idealna. Książki Braviego są bardzo pokaźnych rozmiarów, więc bardziej opłaca się je kupić niż na przykład serię „OnoMaTo”. Jest tu po prostu więcej dźwięków. Kolejnym plusem są ilustracje dostosowane do najmłodszych czytelników. Przedmioty, zwierzęta i ludzie są narysowani w taki sposób, by nie przytłaczać niemowlaków detalami. Bardzo przemyślane, a do tego świetna zabawa.

„Księga dźwięków” Soledad Bravi „Księga dźwięków” Soledad Bravi „Księga dźwięków” Soledad Bravi „Księga dźwięków” Soledad Bravi

„Księga ryków” Soledad Bravi

To swego rodzaju kontynuacja „Księgi dźwięków”, tyle, że tu nie chodzi już o dźwiękonaśladownictwo, ale o naukę nazw dźwięków. Wiemy już, że bocian robi „kle kle” z „Księgi dźwięków”, natomiast w „Księdze ryków” uczymy się, że bocian „klekocze”, a bocianiątka „świszczą”. Każdy rodzic, który choć raz został spytany o to, jak „robi żyrafa”, doceni tę książkę. Poza tym, uczymy się poprawnych nazw zwierząt, które funkcjonują w języku polskim. Bez względu na to, czy nam się to podoba, czy nie, samica dzika to rzeczywiście jest locha, a nie „pani dzik”.

„Księga dźwięków” Soledad Bravi „Księga dźwięków” Soledad Bravi „Księga dźwięków” Soledad Bravi „Księga dźwięków” Soledad Bravi „Księga dźwięków” Soledad Bravi „Księga dźwięków” Soledad Bravi

„Czujemisie” Agata Królak

„Czujemisie” to jedna z najfajniejszych książek o emocjach dla najmłodszych (1 – 4), ponieważ bardzo często maluchy nie potrafią same określić co czują, a już na pewno nie potrafią tego uczucia nazwać. Nauka kolorów czy nazw przedmiotów jest banalnie prosta, ale jak nauczyć i wytłumaczyć dziecku emocje? Co to znaczy zadowolony, stęskniony czy zrozpaczony? Autorka genialnie przybliża różne emocje dzieciom. Na każdej stronie książki narysowane są misie w różnych sytuacjach z życia codziennego, które są bliskie każdemu dziecku. Każdy z misi czuje się również inaczej. Czytamy np.: „Czuję się tak, jakbym po obiedzie nie dostała deseru.” lub „Czuję się tak, jakbym przytulił się do mamy.” Piękne są te opisy emocji i idealne dla dzieci, bo pomagają one najmłodszym wyobrazić te emocje i raptem wszystko staje się jasne. Poza tym, na końcu książki znajdziecie „ściągę” z emocji, która pomoże Wam nazwać poszczególne uczucia misi. (PS: Rozmawiałam dziś o “Czujemisiach z mężem”, powiedział, że genialny pomysł i on by chętnie po niemiecku taką książkę widział 🙂 ).

Oprócz wartościowej i pięknej lekcji emocji, książka oferuje nam ilustracje, o których już się tu rozpisywałam. Nie zrozumcie mnie źle, nie będę Was przekonywać byście Wy jako rodzice je koniecznie polubili. Poproszę Was jedynie o to, byście dali swoim dzieciom szansę zdecydować. Moje dzieci bardzo ilustracje Agaty Królak polubiły, nauczyły mnie także ważnej lekcji: nieprzerzucania swoich uprzedzeń na innych, spojrzenia z innej strony i otwartości.

Bardzo mi się ta książka spodobała, zarówno treść jak i ilustracje, które sprawiły nam wszystkim wiele radości. Wiem, że nie jest to ostatnia książka o misiach, która do nas się wprowadza.

„Czujemisie” Agata Królak „Czujemisie” Agata Królak „Czujemisie” Agata Królak „Czujemisie” Agata Królak „Czujemisie” Agata Królak „Czujemisie” Agata KrólakWydawnictwo Dwie Siostry logo

Podziel się: Facebooktwitterpinteresttumblrmail

Post Author: lovetravellingfamily

Leave a Reply