Idę do szkoły: Książki dla pięciolatków, sześciolatków i siedmiolatków cz.2
Pracując nad artykułem o książkach o szkole dla pierwszoklasistów, rozpisałam się zbytnio o ogólnej obecnej sytuacji szkolnej i wyszedł mi z tego oddzielny artykuł:
Dlatego też zestawienie książek o tematyce szkolnej wchodzi na blog z poślizgiem. Wśród książek nie tylko książki całościowo poświęcone szkole, ale i opowiadające przygody dzieci, które do tej szkoły niedługo się wybierają. Każda z tych książek jest inna, ale każda jest wymarzona właśnie dla przedziału wiekowego 5 – 6 – 7.
„Co się stało z Albertem?” Gunilla Bergström
Książka, którą ogromnie polecam wszystkim dzieciom, które rozpoczynają szkołę. Albert właśnie idzie do szkoły i okazuje się, że nie jest takim zwyczajnym Albertem. Coś go dręczy. Wieczorem, dzień przed rozpoczęciem szkoły, tata opowiada mu, że to całkiem normalne się bać i że wiele dzieci się teraz boi. Albert wyobraża sobie te setki i tysiące bojących się dzieci i pomaga mu to zasnąć. Rano wszystkie dzieci bolą brzuchy, ale przestają od razu, gdy pani nauczycielka zdradza im tajemnicę: ona też się bała. Piękna lekcja dla dorosłych, która pokazuje, że przyznać się do „słabości”, to czasem najwięcej, co możemy dzieciom oferować. Pamiętajmy o tym 🙂
Autorka genialnie, jak zawsze zresztą, w niewielkiej ilości treści zamyka kosmos przeżyć dziecięcych. Bez zbędnych słów, bez naciągania. Seria o Albercie, to jedna z naj najlepszych serii dla 3-6 latków i piszę to z czystym sumieniem, mając w domu co nieco 😉
„Hedwiga” Frida Nilsson
Kolejna perełka szwedzkiej literatury dziecięcej. Hedwiga ma siedem lat i niedługo pójdzie do szkoły. Seria zaczyna się właśnie w tym momencie. Dziewczynka mieszka na odludziu w czerwonym domku. W pobliżu nie ma żadnych dzieci, więc Hedwiga często się nudzi. Tata obiecuje jej, że wszystko się zmieni, gdy pójdzie do szkoły. Książka o Hedwidze nie jest książką lukrowaną, pojawiają się w niej i dziecięce strachy i ich „niegrzeczne” zachowania. Czytelnicy będą towarzyszyć Hedwidze w ciągu jej pierwszego roku w szkole. Frida Nilsson z humorem, niekiedy śmiesznie, niekiedy zaskakująco, a na pewno zawsze prawdziwie opisuje perypetie szwedzkiej pierwszoklasistki. Autorkę pokochałam po „Prezencie dla Cebulki”. I jeszcze jedna dobra wiadomość: autorka napisała serię książek o przygodach Hedwigi, o nich pewnie też będzie niedługo na stronie.
„Przygody Madiki z Czerwcowego Wzgórza” Astrid Lindgren
Jeśli macie w domu dwie dziewczyny, w tym jedną, którą niedługo czeka szkoła, to jest książka, której szukaliście. O siostrach, przygodach, szkole, wstrząsie mózgu, skakaniu z dachu, interpretacjach historii z Biblii i miliardach innych rzeczy. Opowieści pełne szalonych pomysłów, których nawet moje dwa małe tornada by się nie powstydziły. Kocham nad życie, dziewczyny też. Oprócz książki mamy też audiobook i chyba płyta nam się niedługo zetrze 😀
Uwaga: książka dla dzieci, których rodzice nie boją się rozmów na trudne tematy i nie udają, że świat to bańka mydlana, w której jednorożce robią tęczowe kupki. To jest Astrid Lindgren, proszę Państwa, a nie klub miłośników waty cukrowej, tu się o życiu rozmawia, a nie je na różowo zamalowuje.
„Przygody Emila ze Smalandii” Astrid Lindgren
Jeśli macie w domu pięcio-, sześcio- czy siedmiolatki, jest to odpowiedni czas, by sięgnąć, po pełne wydanie przygód Emila ze Smalandii. Śmieszne, zwariowane i pełne ciepła. Więcej o książce napisałam Wam tu:
„Dzieci z Hamamatsu” Ka Mochi
Jedna z moich ulubionych książkowych premier w tym roku. Czekałam na nią od pierwszej zapowiedzi wydawnictwa i nie zawiodłam się. „Dzieci z Hamamatsu” to książka, której bohaterką jest sześcioletnia Laura, która przeprowadza się z rodzicami do Japonii. Laura chodzi do japońskiego przedszkola i jej przygody kończą się przed tym jak ze swoimi przyjaciółmi rozpoczyna szkołę (dobra, przyznaję się, marzy mi się kontynuacja). Pełna humoru i magii, a doprawiona orientem. Bardzo Wam tę książkę polecam, więcej przeczytacie w recenzji:
„Coś ci powiem, Stokrotko…” Mira Jaworczakowa
Długo się zastanawiałam, czy umieścić tę książkę w zestawieniu, gdyż wydaje mi, że nie udało jej się obronić w walce z czasem. Książka, która w trakcie czytania wielokrotnie budziła mój sprzeciw i koniec końców zdecydowałam się nie czytać jej dzieciom. Wiele ze zdań i sytuacji było opartych na podejściu do dzieci, którego się obecnie nie stosuje. Nie są to jakieś drastyczne sceny, ale sformułowania, których, ze względu na szacunek do uczuć i emocji dzieci, nie użyłabym. Książka ucieszy pewnie tych, którzy mają do niej podejście sentymentalne, ja takiego nie miałam i może dlatego nie przyjęłam jej z entuzjazmem.
Bohaterką książki jest siedmioletnia Stokrotka, która wybiera się do szkoły. Dziewczynka bardzo się tego boi, jest jej jednak raźniej, gdy dostaje od cioci Misiaczka. Misiaczek mieści się w kieszonce sweterka dziewczynki i Stokrotka zabiera go do szkoły. Trochę mi to przypomniało Plastusia, ale tylko trochę
Szukasz książek dla pięciolatków, sześciolatków i siedmiolatków? Zajrzyj tutaj:
Książki dla pięciolatków, sześciolatków i siedmiolatków
Podziel się:
1 thought on “Książki o szkole dla pierwszoklasistów, adaptacja szkolna. Jak przygotować dziecko do szkoły”
agcha
(16th lipiec 2022 - 11:29 pm)ojej.. “Stokrotka” rzeczywiście jest nie do zaakceptowania.. mam wrażenie, że to w ogóle była jakaś specyficzna rzeczywistość tylko w krajach bloku wschodniego, bo czytając np. wcześniejszą szwedzką “Madikę” mamy do czynienia z kompletnie współczesnym podejściem. “Ania z Zielonego Wzgórza”, “Mała Księżniczka” i “Tajemniczy ogród” mają w sobie więcej zrozumienia dla uczuć dziecka. Strasznie przykre, że na takich tekstach wychowały się przynajmniej dwa pokolenia (chociaż i w tamtych czasach pewnie nie każdy rodzic chciałby to czytać dziecku i może stąd mała popularność tej Stokrotki).