Książki dla przedszkolaków cz. 16 Recenzje książek dla 3-6 latków

Książki dla przedszkolaków cz. 16 Recenzje książek dla 3-6 latków

Książki dla przedszkolaków cz. 16 Recenzje książek dla 3-6 latków

W dzisiejszym zestawieniu książki ze Szwecji, Estonii, Kanady i Argentyny. Te bardziej i mniej znane.

„Przygody Emila ze Smalandii” Astrid Lindgren

Jest to zdecydowanie najśmieszniejsza książka, którą przeczytałyśmy w ciągu ostatnich miesięcy. Nowe, kolorowo ilustrowane wydanie Emila było jednym z powodów, dla których zdecydowałam się kupić książkę dzieciom. O ile Pippi i dzieci z Bullerbyn czytałyśmy wcześniej, to Emil pojawił się u nas po raz pierwszy. I muszę przyznać, że zastanawiam się, czemu to te dwie ostatnie książki Lindgren są najbardziej popularne, a nie Emil.

Kim jest bohater książki? Emil mieszka ze swoją siostrą Idą, mamą i tatą w zagrodzie Katthult we wsi Lönneberga w Szwecji. W zagrodzie mieszka też parobek Alfred i służąca Lina. Wszystko dzieje się za czasów, gdy na polu grabiło się grabiami, jeździło do miasteczka konno, a zimą – na saniach. Emila można by opisać jako małego rozrabiakę, ale byłoby to ogromne uproszczenie. Gdyż Emil tak naprawdę to dzieciak pełen energii, pomysłów, kreatywnych rozwiązań, odwagi i ciekawości świata, a te psoty to nie zamierzone działania, ale tak jakby skutek uboczny odkrywania świata. Jest to książka, której motywy powracają w codziennych żartach i smutno się robi, gdy doczyta się ją do końca, bo za Emilem i jego pomysłami nie da się nie tęsknić. Ale uwaga, nie jest to książka dla fanów „grzecznych” książek, czyli takich, które opowiadają historie przewidywalne, bez wspominania o tematach kontrowersyjnych, lecz prawdziwych. Zresztą tego zdaje się nie można oczekiwać po literaturze szwedzkiej dla dzieci, a w szczególności Lindgren. Autorka traktuje dzieci z ogromnym szacunkiem i wierzy w ich gotowość do przyjęcia świata takiego, jakim jest. W książce będzie więc o bójkach, pijakach, biedakach, wszach, zabijanych na mięso zwierzętach i jeszcze sporo podobnych „kwiatków”. Także, jeśli ktoś czuje się niezręcznie wyjaśniając dzieciom, kim jest alkoholik albo jak się robi kiełbasę, to powinien najpierw sam przeczytać książkę i zadecydować, czy jest to pozycja dla niego. Być może dla niektórych jest to zbyt wiele, ale bądźmy szczerzy, tak ten świat wyglądał kilkadziesiąt lat temu i tak widziały go też dzieci. Nie uważam jednak, by była to książka przestarzała. Jeśli w trakcie czytania natrafiałyśmy na momenty, które wymagały wyjaśnienia, robiłyśmy przerwę na pogawędkę. Choć muszę przyznać, że z racji tego, że Emila czytałam córkom na dobranoc, śmiesznie było gadać do poduszki o abstynencji i alkoholizmie ? Podsumowując: dziewczyny (2 i 5,5) nie dostały po książce traumy, nie zaczęły więcej psocić, miały za to ubaw niesamowity i wspominają przygody Emila do dziś.

„Przygody Emila ze Smalandii” Astrid Lindgren Recenzja książki
„Przygody Emila ze Smalandii” Astrid Lindgren Recenzja książki
„Przygody Emila ze Smalandii” Astrid Lindgren Recenzja książki
„Przygody Emila ze Smalandii” Astrid Lindgren Recenzja książki
„Przygody Emila ze Smalandii” Astrid Lindgren Recenzja książki

„Aaa! Masz w sobie szkielet!” Idan Ben – Barak i Julian Frost

Pamiętacie „Nie liż tej książki”? Lubicie? Jeśli tak, to zdaje się nie potrzebujecie nawet recenzji, by zdecydować się na kupno „Aaa! Masz w sobie szkielet!” ? Podobnie jak jej poprzedniczka, jest to książka do aktywnego czytania, pełna humoru i ciekawych rozwiązań. Na rynku pojawiło się w ostatnich latach dość dużo książek do aktywnego czytania. Jednak wiele z nich wydało mi się troszkę naciąganych i mało interesujących dla moich dzieci (oprócz powyższych dwóch, więcej niż raz czytałyśmy książki Herve Tulleta, reszta po pierwszym przeczytaniu się niestety kurzy lub zmienia właściciela). Natomiast „Aaa! Masz w sobie szkielet!” to wspaniała zabawa, do której chce się wracać.
Książka opisuje przygodę Ufo i Alieny, którym po drodze na przyjęcie urodzinowe Kosmy psuje się statek kosmiczny. Ufo i Aliena lądują na Ziemi i dzięki czytelnikom dowiadują się, jak zbudowana jest ludzka ręka i co umożliwiają jej poszczególne części. Zdaje sobie sprawę, że nie brzmi to jakoś intrygująco, ale tę książkę należy zobaczyć i przeczytać, bo dobrej zabawy nie ma sensu górnolotnie opisywać, z nią trzeba się pobawić 🙂

„Aaa! Masz w sobie szkielet!” Idan Ben - Barak i Julian Frost Recenzja książki
„Aaa! Masz w sobie szkielet!” Idan Ben - Barak i Julian Frost Recenzja książki
„Aaa! Masz w sobie szkielet!” Idan Ben - Barak i Julian Frost Recenzja książki
„Aaa! Masz w sobie szkielet!” Idan Ben - Barak i Julian Frost Recenzja książki
„Aaa! Masz w sobie szkielet!” Idan Ben - Barak i Julian Frost Recenzja książki
„Aaa! Masz w sobie szkielet!” Idan Ben - Barak i Julian Frost Recenzja książki
„Aaa! Masz w sobie szkielet!” Idan Ben - Barak i Julian Frost Recenzja książki
„Aaa! Masz w sobie szkielet!” Idan Ben - Barak i Julian Frost Recenzja książki

„Sekretna kocia piekarnia” Helena Läks, ilustracje Regina Lukk-Toompere

Akcja książki toczy się w Tallinnie, stolicy Estonii, jak na estońską książkę przystało. Przyznam się, że niewiele jest u nas książek z krajów bałtyckich, więc to był już jeden z powodów, dla których sięgnęłam po tę książkę. Kolejnym z powodów były ilustracje. Tak, Regina Lukk-Toompere oczarowała mnie swoją pomysłowością i oryginalnością. Te ilustracje zapadają w pamięć, bogactwo kolorów i wzorów i ich fantazyjne łączenie. Wróćmy jednak do treści. A więc, w Tallinnie w domu Mamy, Taty i Helki mieszkają dwa koty: Wilbur i Pchełka. Pewnego dnia odkrywają tajemniczy tunel i postanawiają urządzić w kryjówce piekarnię. Wypieki kotów stają się słynne na cały Tallinn, wieść o nich dociera także do konkurencji – kota Aksela. I tu pojawiają się kłopoty.
Jednak nie jest to jedynie urocza opowieść o przygodach kotów. W książce jest poruszona kwestia o wiele bardziej istotna, o której często przeczytacie w książkach dla rodziców w nurcie rodzicielstwa bliskości: czy „złe” zachowanie jest przejawem „złego” charakteru, czy raczej sposobem komunikowania bólu / traumatycznych doświadczeń. W „Sekretnej kociej piekarni” autorka porzuca tradycyjny podział na bohaterów dobrych i złych, a zwycięstwo „dobra nad złem” nie oznacza kasacji „zła”, tylko jego zrozumienie. Książka pokazuje dzieciom, iż to, że ktoś się „źle” zachowuje może wynikać z przykrych doświadczeń i zamiast karać taką osobę (w książce chodzi o koty) należy jej pomóc. Mimo swojego głębokiego przesłania, książka nie narzuca się z oklepanym moralizatorstwem i łopatologicznym podsumowaniem, co jest na przykład częste w angielskich książkach dla dzieci, a co wywołuje u mnie niezmiennie ciarki. „Sekretna kocia piekarnia” pod tym względem trochę przypomina mi charakterem skandynawską literaturę dziecięcą, czyli poruszmy ważne kwestie, ale nie bądźmy nachalni z ich serwowaniem, zostawmy miejsce na myślenie i rozmowę o książce.

„Sekretna kocia piekarnia” Helena Läks, ilustracje Regina Lukk-Toompere Recenzja
„Sekretna kocia piekarnia” Helena Läks, ilustracje Regina Lukk-Toompere Recenzja
„Sekretna kocia piekarnia” Helena Läks, ilustracje Regina Lukk-Toompere Recenzja
„Sekretna kocia piekarnia” Helena Läks, ilustracje Regina Lukk-Toompere Recenzja
„Sekretna kocia piekarnia” Helena Läks, ilustracje Regina Lukk-Toompere Recenzja
„Sekretna kocia piekarnia” Helena Läks, ilustracje Regina Lukk-Toompere Recenzja

„Misia i Kostek” Anna Höglund

Od razu się przyznam, że na tę książkę patrzę z perspektywy rodzica, który nie wyobraża sobie podróżowania bez dzieci. Oczywiście nie chodzi mi o te chwile, kiedy rodzic jedzie na rezerwie sił i musi „zatankować”, bo bez tego nie będzie w stanie być rodzicem, jakim przeważnie jest. Takie sytuacje zdarzają się wszystkim (a ci, którzy twierdzą, że im nie, oszukują albo innych albo siebie). Chodzi mi o te sytuacje, gdy rodzice może by i wzięli swoje dzieci ze sobą, ale „za daleko, trzeba samolotem lecieć, a bo to ciężko będzie, poczekam jak urośnie…..” I kończy się to wyjazdem bez dzieci, zostaniem w domu lub wyjazdem na przysłowiową działkę, tu w Monachium to przeważnie okolice Tyrolu, więc tak do 2 godzin samochodem. I nie to, żeby Tyrol ładny nie był, ale jeśli jeździmy tam ze względu na tłumaczenia powyżej, to nie różni się on od przysłowiowej działki. Ja Was zawsze będę namawiać do jeżdżenia z dziećmi (jeśli szukacie inspiracji zajrzyjcie na naszą angielską stronę www.lovetravellingfamily.com). Co by jednak było, gdybyśmy wyruszyli w podróż i zostawili dziecko w domu??? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w książce „Misia i Kostek”. Misia i Kostek to dwa misie. Pewnego dnia Kostek postanawia wyjechać w podróż i zobaczyć ciekawe miejsca. Misia zostaje sama. Jak się czuje? Jest wściekła, potem samotna, przestraszona, zawiedziona, mówi „Kostek mnie zostawił, bo jestem taka beznadziejna”. Trwa to długo. Kostek w końcu wraca z prezentami i opowieściami o dalekim świecie. Misia ciągle jednak nie może pogodzić się z faktem, że Kostek ją zostawił. A na koniec dowiecie się, jak owocuje takie zostawianie bliskich.
Książka to kolejny przekład Zakamarków ze szwedzkiego, a więc opowieść o bardzo ważnych rzeczach bez mówienia o nich wprost, bez podsumowań i sztucznych morałów na koniec. W skandynawskich książkach myśleć musi i czytający, i słuchający. Tych książek nie podsumowuje się jednym zdaniem, o nich się rozmawia.
Książka sugerowana dla 6+, ja polecam już najmłodszym. Czytaliśmy ją z 5+ i 1,5+ (książka świetnie ilustruje silne emocje, warto zacząć o nich rozmawiać, bo w tym wieku u wielu dzieci te emocje zaczynają częściej się pojawiać; nie dajcie się zwieść, że dziecko jest zbyt małe by zrozumieć, jeśli odczuwa coś tak silnego, nie powinno być zostawione z tym samo; zamiast standardu „bądź grzeczny, bo….” wytłumaczmy maluchom co się z nimi dzieje).

„Misia i Kostek” Anna Höglund Recenzja książki
„Misia i Kostek” Anna Höglund Recenzja książki
„Misia i Kostek” Anna Höglund Recenzja książki
„Misia i Kostek” Anna Höglund Recenzja książki
„Misia i Kostek” Anna Höglund Recenzja książki

„Cisza!” Céline Claire, Magali Le Huche

Wręcz filozoficzna książka dla dzieci. Jej głównym bohaterem jest pan Antoni, dla którego najważniejsza na świecie jest …. cisza. (Zastanawiam się, kto z Was teraz westchnął z utęsknieniem ;P ). Niestety sąsiadom pana Antoniego nie bardzo udaje się być cicho. Pewnego dnia bohater ma tego dość i postanawia użyć magicznego płynu do stworzenia bańki, która zapewni ciszę w jego domu. No i się udaje. Zapada cisza i choć początkowo pan Antoni skacze z radości, okazuje się, że nie tylko on nie słyszy innych, ale i inni nie słyszą jego… Tak … Be careful what you wish for. Książka, która uczy spojrzenia na rzeczywistość z innej pespektywy. Może nie zawsze to czego życzymy, byłoby takie idealne.

„Cisza!” Céline Claire, Magali Le Huche. Recenzja książki
„Cisza!” Céline Claire, Magali Le Huche. Recenzja książki
„Cisza!” Céline Claire, Magali Le Huche. Recenzja książki
„Cisza!” Céline Claire, Magali Le Huche. Recenzja książki
„Cisza!” Céline Claire, Magali Le Huche. Recenzja książki
„Cisza!” Céline Claire, Magali Le Huche. Recenzja książki

„Mafalda” Quino

Mogłabym Wam napisać, że Mafalda to zabawny komiks o rezolutnej argentyńskiej dziewczynce, która z dziecięcej perspektywy przypatruje się światu. Mogłabym, ale nie byłby to opis, czym Mafalda jest dla mnie i Argentyńczyków. Jest kilka rzeczy w Argentynie, które uważane są za święte, wśród nich: Evita Peron, tango, asado, yerba i Mafalda. Mafaldę znają wszyscy, a sytuacja ekonomiczna i polityczna Argentyny, która zmieniła kraj z Eldorado lat 30-tych ubiegłego wieku w typowy kraj latynoamerykański, sprawia, że ten komiks w ogóle się nie starzeje.
Moją pierwszą książkę z komiksami o Mafaldzie kupiłam w oryginale w antykwariacie w Buenos Aires. Był to nasz ostatni dzień w Argentynie, po podróży przez kraj w poszukiwaniu naszej rodziny, którą w końcu odnaleźliśmy. I chociaż minęło od tego czasu kilka lat, trudno mi usiąść i opisać to na blogu. Tak jakby ubranie tych opowieści w litery miało ukraść ich magię. A więc otwierając Mafaldę otwieram tak naprawdę moje wspomnienia z Argentyny. Na tę książkę czekałam długo i cieszy mnie ogromnie, że pojawiło się jej polskie wydanie.
Mały preview geniuszu Mafaldy i kilka prywatnych argentyńskich wspomnień na zdjęciach. A oczywiście polecam, zarówno Mafaldę jak i podróż do Argentyny ?

„Mafalda” Quino Recenzja książki
„Mafalda” Quino Recenzja książki
„Mafalda” Quino Recenzja książki
„Mafalda” Quino Recenzja książki
„Mafalda” Quino Recenzja książki
„Mafalda” Quino Recenzja książki
„Mafalda” Quino Recenzja książki
„Mafalda” Quino Recenzja książki
Podziel się: Facebooktwitterpinteresttumblrmail

Post Author: lovetravellingfamily

Leave a Reply