
Witam Was wszystkich w Nowym Roku. Mamy nadzieję, że mniej uciążliwym dla wszystkich, z równie pięknymi nowymi książkami dla dzieci, podróżami marzeń i mnóstwem miłości. Rok 2021 na naszej stronie zaczynam z książką, która dotarła do nas właśnie na Sylwestra 🙂 O tym, jak się dowiedziałam o książce „Tata Amelki” wspominałam Wam przed świętami na naszym profilu na Facebooku. Kiedy to napisała do mnie autorka książki – Dorota Zawadzka. Tak, zgadza się, słynna Superniania, której programy w TV śledziłam przez wiele lat (założę się, że pośród Was, też się trochę fanów znajdzie 🙂 ). Otóż Dorota Zawadzka wydała ostatnio książkę dla przedszkolaków pod tytułem „Tata Amelki”. Już sama historia książki jest niesamowita, gdyż jest to zbiór opowiadań, które przez lata leżakowały w szufladzie, aż w końcu przyszła pandemia i autorka postanowiła je odgrzebać i wydać. Projekt Doroty Zawadzkiej to również inicjatywa charytatywna i część egzemplarzy autorka postanowiła sprezentować dzieciom, szpitalom i bibliotekom. Pierwszy nakład książki prawie się rozszedł, ale macie jeszcze szansę ją dostać 🙂 (np. na Allegro).


Zanim opowiem i pokażę Wam książkę, odpowiadam na pytania, które rodzą się w Waszych czytelniczych główkach ?: a czemu nie ma nic w Google i bloggerzy o książce do tej pory nie pisali? Kochani moi, „Tata Amelki” to książka wydana przez samą autorkę, a oznacza to, że nie ma tu całego sztabu ludzi, którzy zajmują się promocją, nie ma znanego wydawnictwa, które taką książkę nagłośni, nie ma Empiku itp. i całego działu PR, który skontaktuje się z recenzentami i zapyta, czy nie chcieliby o książce napisać. Co natomiast tu jest? Autorka o ogromnym sercu, która od lat pracuje z dziećmi i zdecydowała się przekazać wiele egzemplarzy swoich opowiadań dzieciom oraz przecudownie wydana, ciepła i humorystyczna książka dla przedszkolaków. A teraz już o książce i będą zdjęcia 😉


„Tata Amelki” to prawdziwe historie z życia pewnego szalonego przedszkolaka (zdradzę tu, że jest nim syn autorki, a obecnie tata Amelki), którego spotykają liczne przygody. Przygody, które niektórym z Was przypomną z pewnością Emila ze Smalandii, gdyż pięcioletni Jędruś, bohater książki „Tata Amelki”, dorównuje szalonymi pomysłami bohaterom książek Astrid Lindgren i jest równie rozbrajający, bo nieważne czego by tam nie przeskrobał, to z pewnością nie da się powiedzieć, że wynikało to ze złej woli Jędrka.


A co spotyka Jędrka, a no, czasem mu się zdarzy zostać ilustratorem ścian w mieszkaniu, a innym razem głaskanie włosów śpiącej mamy kończy się podcięciem końcówek, ale to oczywiście nie wszystkie z szalonych pomysłów tego przesympatycznego urwisa. Nie obejdzie się również bez momentów, które ogrzeją Wasze serca (jak chociażby w opowiadaniu „Złote ręce”). Resztę mam nadzieję przeczytacie sami.



Opowiadania są napisane dowcipnym językiem, który wciągnął zarówno moją sześciolatkę jak i młodszą 2+. Do tego piękne i przytulne ilustracje Kamy Towcik. Użyłam tu słowa „przytulne”, bo tak właśnie się poczułam oglądając tę książkę. Nie ma tu moralizatorstwa, a czytelnik czuje się jakby właśnie słuchał rodzinnych anegdot i opowieści. Wiecie, że uwielbiamy książki o dzieciach urwisach, tak więc ogromnie się cieszę, że to właśnie z tą książką witamy Nowy Rok 🙂







